zab

sobota, 24 stycznia 2015

Beton

Na Śniadanie na Błoniach wybierałam się niemal za każdym razem, kiedy je organizowano. Pech chciał, że jakoś nie udało mi się dotrzeć. W końcu, pewnego październikowego przedpołudnia, zupełnym przypadkiem, chcąc przegryźć coś w przerwie (cudownego) warsztatu z Agnieszką Stein trafiłam w sam jego środek. I tam na niego trafiłam!

Chcę coś wyjaśnić. Nie lubię czarnych oliwek. Serio. W ogóle. No chyba, że w betonie.

Nazwa tego kanapkowego smarowidła jest niezwykle wręcz adekwatna do jego wyglądu. Z resztą sami popatrzcie:

moja wersja
Całe szczęście zupełnie nie przypomina go w smaku. Za to jest pyszna.

Zaczęłam od wersji zupełnie podstawowej, z minimalną ilością dodatków, ale można tu poszaleć z przyprawami do woli.

Składniki betonu a'la ja:
  • czarne oliwki w ilości słusznej (półlitrowy słoik)
  • słonecznik w ilości ok. ćwierć szklanki (na oko sypię)
  • ząb czosnkowy
  • pół pęczka natki pietruszki
  • chlust oliwy (do uzyskania satysfakcjonującej konsystencji)
  • łyżka soku z cytryny
  • pieprz i sól do smaku
Słonecznik można namoczyć wcześniej na kilka godzin (o tym po co moczyć tu i tu). Wodę odlać.Odlać też zalewę z oliwek. Wstępnie przesiekać opłukaną pietruszkę.
Wszystko długo i intensywnie traktować blenderem (albo utrzeć w moździerzu).

Przemko kręcił nosem, za to Ora beton uwielbia.
I ja takoż.
Smacznego :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz