zab

poniedziałek, 14 lipca 2014

Krem klopsowo-malinowy

Pozostajemy w prosięcej kolorystyce ;)
Składniki do kremu zrywałyśmy z Orą w babcinym ogródku.
Po kilku godzinach, w połowie drogi do domu Ora uderzyła w płacz: "Kloooooopsy! Wracamy! Tato ratuj moje klooooopsy!"
Straszliwie trudno było Ją ukoić.
Następnego dnia wróciliśmy do Babci, klopsy przywieźliśmy i mogliśmy się raczyć niebanalnym (choć banalnie prostym) deserem.

A co to za klopsy, zapytacie?
A takie:
Floks, czyli płomyk
Kwiaty floksów są jadalne, co więcej - mają słodkawo-korzenny smak i baaardzo słodki zapach, co sprawia że świetnie sprawdzają się we wszelkich deserowych odsłonach. Stąd też pomysł na prościutki, acz pyszny krem.

Składniki:
  • garść malin
  • 200 ml śmietanki 30%
  • małe opakowanie mascarpone (ale mielony twaróg też się sprawdzi)
  • ok szklanki floksów
  • cukier puder
  • szczypta soli
 Śmietankę wkładamy na chwilę do zamrażalnika.
Maliny płuczemy.
Ser ucieramy/miksujemy z malinami, połową floksów (kilka malin i kwiatków odkładamy też do dekoracji) i cukrem w ilości nam odpowiadającej.
Śmietankę ze szczyptą soli  ubijamy na "sztywno".
Delikatnie, acz skutecznie mieszamy z masą serowo-owocowo-kwiatową i pozostałymi kwiatami.

Nakładamy do pucharków, dekorujemy i podajemy, budząc zachwyt, podziw i uznanie oraz rozsiewając słodką woń klopsów :D
Smacznego!

Taki deserek Córka zaserwowała Tatce :D
P.S. Taki krem z powodzeniem sprawdzi się na torcie, w ptysiu czy na naleśniku :)

1 komentarz: