zab

sobota, 17 sierpnia 2013

Jeśli nie masło (ser i wędlina), to...

...dynia!

Kanapki to jest mimo wszystko dobra rzecz. Szybko się robi, nie wymaga naczyń i sztućców, poręcznie się je i transportuje. Na każdą okazje i dla każdego.
Jednakowoż standardowy dla wielu zestaw dodatków masło+wędlina/ser/ew. kawałek warzywa jest raczej oklepany.
A może coś nowego?
Nie jesteśmy wprawdzie jedzeniowymi ortodoksami, wege przestałam być po zamieszkaniu z Przemkiem, nie mamy alergii ani fobii mleczno-glutenowych, jednak stopniowo ograniczamy i eliminujemy z jadłospisu te produkty, które nam nie służą.

Chemii nigdy nie nadużywaliśmy, z cukrem i solą poszło nam nadspodziewanie łatwo, teraz (wbrew moim obawom, że to nie może się udać przy takich mlekopijcach do jakich się zaliczamy) mleko i nabiał zaczynamy traktować jako używkę, mięso powoooli, powolutku zmniejsza rozmiar procentowy w naszym menu.

Ale wyeliminowane elementy trzeba zastąpić innymi. Dlatego dziś jeden z pomysłów na "co zamiast".
Z powodzeniem zastępuje masło, czy dowolne mięsne smarowidło, za to o niebo przewyższa je pod względem wartości (kalorie na tym blogu to brzydkie słowo ;) ).

Dyniowe smarowidło:
  • dynia - jakieś 1,5 kg (ja użyłam niewielkiej hokkaido, ale może być kawałek zwykłej bańki)
  • ząb czosnku, alibo dwa
  • oliwa lub olej dobrej jakości
  • nieco soli
  • dwie łyżki koncentratu pomidorowego
  • łyżeczka octu jabłkowego lub soku z cytryny
  • łyżka tymianku
  • pół łyżki zmiażdżonych ziaren kuminu (uwielbiam łączyć je z dynią)
Dynię przekrawamy na cztery części, wypatraszamy z "bebechów", i pieczemy w 200C, aż zacznie brązowieć z wierzchu. Wyciągamy i studzimy.
Wrzucamy do maszyny masakrującej (hokkaido można w całości, zwykłą musicie łyżką wydłubać ze skórki). Dodajemy obrany zmiażdżony czosnek, zmielony lub utłuczony w moździerzu kumin, pomidory i przyprawy. Na początku wlewamy pół szklanki oliwy, ale jeśli podczas miksowania uznamy, że masa jest zbyt ciężka i zwarta - dolewamy wg uznania - wiele tu zależy od dyni.
Miksujemy do czasu uzyskania satysfakcjonującej smarowności. A jak dodacie np. jogurtu, to wyjdzie bardzo zacny dip :D

To dość duża porcja - ja część z niej mrożę (w foremkach mufinkowych, z których potem gotowe "kostki" przekładam do większego pojemnika. Potem takie babeczki można użyć jako pastę, albo do sporządzenia zupy, sosu, albo pikantnych, kruchych ciasteczek, nawet kiedy sezon na dynie przeminie (tyryrym).

A smarowidło jest pysznościowe moim (nie)skromnym zdaniem :D

Kanapka z własnej produkcji chlebka, ze smarowidłem z dyni, rukolą z własnej skrzynki, kawałkami fety oraz kwiatem i owocami nasturcji. Mrrrrr...



4 komentarze:

  1. Hm, a czy dałoby się taką pastę pasteryzować?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie nie można. Spróbowałam zrobić i wyszła jakaś rzadka i kompletnie nie-pastowa, nie wiem co zrobiłam źle. Ale.. dodałam dwa jaka i mąkę i zrobiłam PYSZNE placki! Te przyprawy... idealnie, mniam!

      Usuń
    2. Pasteryzowanie strączkowych to generalnie bardzo kiepski pomysł jest, bo toksyny się w nich łatwo robią, ai wybuchnąć potrafią. Już lepiej zamrozić :)

      Usuń
    3. A co do konsystencji, to dużo zależy od dyni, od roku itp. Może akurat taką wodnistą trafiłaś. Ale cieszę się, że placki smakowały :)

      Usuń