Nadszedł w moim życiu moment, w którym w wyniku działań wrogiej siły i nieprzewidzianych zbiegów okoliczności (upał, mój wyjazd i pomysłowy sąsiad zamieniający swoje zepsute korki na moje nowiutkie-bo co będzie jeździł do miasta i kupował) okazało się, że zawartość mojej lodówki stanowi zagrożenie biologiczne. Zakupy w najbliższym czasie nie były możliwe (tutaj to wyprawa na cały dzień), a żyć trzeba. Na szczęście istnieją spiżarki pozalodówkowe. Wobec faktu, że jaj nie znoszę (natura nie wyposażyła), powstały placki na poważnie.
Wystarczy:
cebula
mąka
woda
czosnek
szczypta cukru
nieco soli
Cebulę kroimy niezbyt grubo, wszystkie składniki mieszamy. Smażymy na złociutko i przestajemy przejmować się złym światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz