Bo wiecie kobieta z niczego zrobi kapelusz, sałatkę i awanturę. Za chińskiego boga nie wiem, o co chodzi z tym kapeluszem, ale w sumie, czemu nie. Reszta to oczywista oczywistość.
Nasze nic:
- średnia, wędzona makrela
- pół pęczka pietruszki
- dwie łychy gęstego jogurtu (był bałkański)
- pół małej cebulki
- szczypta pieprzu
- łyżka soku z cytryny
- kawałeczek ostrego, żółtego sera
Jemy na chlebie.
Albo bez :D
P.S. Słuchajcie! Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy etykietowanie przepisów tagiem "BLW" ma jeszcze sens. U nas to już po prostu normalne jedzenie. A że większość naszych posiłków siłą rzeczy nadaje się dla dziecka, to już inna bajka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz