Kasza jaglana to rzecz przezacna. Podobno mityczna ambrozja to nic innego, jak jaglanka z miodem. Jestem skłonna uwierzyć. Jest miotłą dla toksyn w organizmie, zawiera krzemionkę i najwięcej żelaza ze wszystkich kasz. Jest bezglutenowa. Jest lekkostrawna. Niegdyś używano jej jako wręcz leku stosownego dla chorych i (uwaga) położnic. No i jest historyczna :D Proso, to jedna z najstarszych roślin uprawnych.
My uwielbiamy jaglankę w milionie postaci, dziś spałaszowałyśmy ją sobie tak:
- pół szklanki jaglanki
- dwie morele
- dwie suszone figi
- dwie suszone śliwki
- spoooooora szczypta cynamonu
- jeden przejrzały banan
- łyżka miodu dla Mamy
- dwie łyżki soku z cytryny
Jaglankę gotujemy w wodzie. Można w dużej ilości i odsączyć (na sypko), można na klejąc - wlewamy półtorej szklanki wody i gotujemy na wolnym ogniu do miękkości, po czym ogień gasimy, a kaszy dajemy odpocząć do ostygnięcia.
Do kaszy wkładamy banana i rozdziabdziujemy widelcem, mieszamy. Resztę owoców kroimy na kawałki, jakie nam odpowiadają. Dodajemy do kaszy. Dosypujemy cynamon. Dolewamy sok. Wszystko mieszamy.
Do miseczki maminej dodajemy jeszcze miód i... Mieszamy :D
Pychota.
Jaglankę można naturalnie podać z dowolnymi owocami i dodatkami :D
śliczna Ora! :-) musiało jej smakować ;-)
OdpowiedzUsuńJaglanka owsze. ale maluszkom iodu się raczej nie daje.
OdpowiedzUsuńKasz jaglana to podstawa. Pozdrawiamy ciepło ;]
nie doczytałam. miód z cyca. przepraszam ;] widze, że dzoeciaczki mamy w podobnym wieku ;]
OdpowiedzUsuńBardzo zdrowo i ze zdjęcia widać, że smakuje!:)
OdpowiedzUsuńU mnie jaglanka co drugi dzień gości na śniadaniowym talerzu ;-)
OdpowiedzUsuńpycha
o! ide robić na śniadanie!
OdpowiedzUsuńOraaa... jesteś piękna!!
OdpowiedzUsuń