Potrzebujemy:
- płatki róży konfiturowej a. pomarszczonej, a. stulistnej, a. dzikiej, a. francuskiej, a. kosmatej, a. dowolnej innej, byle nie z kwiaciarni (te pierwsze odmiany mają najdelikatniejsze i najbardziej aromatyczne płatki)
- sok z cytryny
- cukier puder
Z płatków usuwamy białe szypułki, ma zostać sam kolor. W miarę możliwości nie należy płatków płukać, chyba że uznacie to za konieczne. Dokładnie je przebieramy, żeby nie dodać do konfitury jakichś wielonogich proteinek ;)
Płatki traktujemy moździerzem albo malakserem czy innym narzędziem tortur, aż uzyskamy różową masę. Dodajemy sok z cytryny - tyle, żeby masy za bardzo nie rozwodnić i cukru pudru, tak, żeby uzyskać odpowiadającą nam słodkość.
Ładujemy do umytych, wysuszonych słoiczków, pasteryzujemy (wkładamy do gara z wodą, najlepiej wyłożonego ściereczką, woda ma sięgać tuż pod pokrywkę, gotujemy pół godziny od zawrzenia).
Gotowe! Pyszne! Pachnące! I robi furorę :)
Nadaje się taka konfitura do ciast, pączków, do herbaty, do wyjadania łyżeczką, ciastek kruchych, drożdżowych i francuskich, lodów, deserów i co Wam tylko na myśl wpadnie :)
A jeśli dodacie więcej cukru i wody możecie zrobić syrop na zimę. Najpierw zagotować (krótko!), potem do butelek i pasteryzować.
Smacznego i magicznego :)
P.S. Wszystkie przetwory z róży mają właściwości wybitnie poprawiająco-humorowe i antydepresyjne, a także afrodyzjakalne :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz