zab

niedziela, 19 czerwca 2011

Morderstwo w sadzie brzoskwiniowym, czyli urodzinowy tort dla Kaszydełka

Jest to tort skomponowany i wykonany specjalnie na urodziny mojej siostry, co nie znaczy, że zrobiony przez Was i dla kogo innego będzie mniej przepyszny. Jest świeży i uroczy jak brzoskwiniowy sad w pełni rozkwitu, ale kryje w sobie mroczny sekret. Dodam jeszcze tylko, że zniknął w trzy minuty, co do okruszka.

Potrzebujemy:
  • 2 upieczonych blatów z kruchego ciasta wg przepisu (wersja słodka, aromat migdałowy, na blachę bułka tarta)
  • pięciu brzoskwiń
  • łyżki masła
  • cukru
  • cukru waniliowego lub esencji waniliowej
  • płatków migdałowych (jakieś 100g)
  • 200 - 250ml śmietanki 30%
  • szczypty soli
  • kwiaty nasturcji lub nagietka, albo stokrotki, w ostateczności piwonii do dekoracji
Z brzoskwiń wyjmujemy pestki i kroimy je byle jak na kawałki (ósemki np.). Do garnuszka wrzucamy masło. Kiedy się rozpuści dodajemy brzoskwinie i 3 łyżki cukru. Dusimy, dopóki brzoskwinie nie zmiękną (zaczną się rozpadać) i dopóki nie odparuje większa część soku (ale nie rozgotujmy ich na papkę - w razie w. zawsze można odcedzić nadmiar soku). Pod sam koniec dodajemy wanilię i migdały w płatkach (2/3 opakowania), i próbujemy czy całość jest dość słodka, ew. dosładzamy.

W wersji dla dorosłych nie ciężarnych - możemy dodać kszynkę amaretto, albo innego ulubionego alkoholu.

Brzoskwinie odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.

Śmietankę z solą (malutka szczypta) ubijamy na sztywno.

Na pierwszy blat (też muszą być idealnie wystudzone) kładziemy brzoskwinie. (Takie brzoskwinie można też wrzucić w słoiczki, zapasteryzować i zostawić na zimę. Mniam i Mlask!)

Zabójczy kolor, no nie?

Można nabierać łyżką cedzakową, żeby sok został w garnuszku. Rozkładamy w miarę równomiernie i przykrywamy drugim blatem.

Uwaga! Morderstwo: w mojej wersji było tylko we fragmencie kawałka przeznaczonego dla solenizantki, ale jeśli ktoś lubi ciekawe połączenia smakowe i wie, że jego goście również - może zamordować całego torta.
Wbrew pozorom nie dodajemy do ciasta arszeniku (choć zapachowo by się komponował), a szczyptę chili. Można posypać brzoskwinie już na blacie w jednym miejscu (i ciekawe, kto na przyjęciu padnie trupem ;) ), albo dodać na etapie duszenia owoców, do całości. Można też naturalnie zrobić sam sad, bez morderstwa.

Drugi blat smarujemy (niezbyt równo, nigdy nie lubiłam tortów "pod linijkę") bitą śmietaną, posypujemy resztą płatków migdałowych i dekorujemy kwiatami (wszystkie, które podałam są jadalne, tylko bierzcie takie rosnące w ziemi, w ogródku, a nie z kwiaciarni).



Finite incantatem! Sto lat! Sto lat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz