zab

wtorek, 28 czerwca 2011

Dziedziczny bób

Po mamie odziedziczyłam kilka smakowych namiętności.
Są to kluczowe pozycje na mojej liście smaków.
Np. takie szparagi... Ubóstwiam. Szparagów nie może być za dużo. To zwyczajnie niemożliwe. Nie mogą być za często. Szparagi są genialne! W każdym kolorze (ale białe lepsze), o każdej porze, w każdej wersji, w ilościach najlepiej hurtowych.
Chrzanić czekoladę - szparagi... Mrrrrrrrrrrrrrr... To jest nektar i ambrozja w jednym.

Dodać należy, że choć w każdej postaci są absolutnie pyszne i cudowne, to jednak wersja najprostsza, z wody z mlekiem lub na parze, z odrobiną soli i masełkiem jest traktowana priorytetowo. Każda inna, to już jednak kombinowanie i marnowanie dobrych szparagów (co nie znaczy, że jej nie wtrząchnę trzęsąc uszami - w końcu to szparagi!).

Kukurydzę z wody również darzę sentymentem, choć już nie takim.

Ale warzywem, które szparagom dorównuje (conajmniej!) jest BÓB.



Ubóstwiam. Bobu nie może być za dużo. To zwyczajnie niemożliwe. Nie może być za często. Bób jest genialny! O każdej porze, w każdej wersji, w ilościach najlepiej hurtowych, etc., etc., etc...

To w ogóle ciekawe zjawisko taki bób! Uprawiany już w neolicie, rozpowszechniony w Afryce, Europie i Azji, tani na tyle, że dostępny warstwom najuboższym. Co istotne Bogaty w białko, wapń, błonnik, witaminy B1, B2, PP, C i prowitamniny A, fosfor, żelazo, magnez i karoten, sycący i... Niskokaloryczny (85 kcal w 100 g)! Nie zawiera też cholesterolu.
Rzekłabym warzywo idealne.

Z przyrządzaniem jest podobnie jak ze szparagami - najprościej znaczy najpyszniej. Kombinowanie jest pyszne, ale... to kombinowanie.


Przepis na bób maminy, uwiewi00rczony.

Potrzebne:
  • bób (nie napiszę tyle ile dacie radę zjeść, powiedzmy tyle ile akurat macie)
  • kilka ząbków czosnku
  • sól
  • solidna łycha masła
  • opcjonalnie (wersja uwiewi00rczona) koperek
Bób gotujemy do miękkości w wodzie z solą, lub (uwiewi00rczenie) na parze, razem z obranym i pokrajanym na mniejsze kawałki czosnkiem.
Wysypujemy do michy, dorzucamy masło, żeby się roztopiło, jeśli gotowaliśmy na parze, to solimy do smaku i (opcjonalnie) dorzucamy posiekany koperek.



Konsumujemy familijnie z jednej michy. Mrrrrrrrrrrrr... Dzikie rozkosze!

Uwaga! Większość znanych mi ludzi preferuje z nieznanych mi przyczyn (wrażliwe żołądki?) bób łuskany (ręcznie po ugotowaniu). Jednakowoż wychodząc z założenia, że nic tak dobrego nie należy marnować pochopnie - osobiście pochłaniam i zawartość i skórkę i resztkę szypułki. Czynię tak od dzieciństwa i jak dotąd mojemu koziemu żołądkowi nic nie dolega.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz