zab

poniedziałek, 23 maja 2011

Miód Brunhildy

Otwieram nowy dział pt. "Wikingowie i Słowianie". Jako, że rozpoczynam karierę w branży rekonstrukcji historycznej vel archeologii doświadczalnej i - jak do większości tematów - do tego też planuję podejść "od kuchni". Pierwsze poczynione przeze mnie eksperymenty w tym kierunku zostały uwieńczone zdecydowanym sukcesem (wszystkim smakowało, zeszło błyskawicznie :D).

Przepis jaknajbardziej realny historycznie, skomponowany przeze mnie. Proporcje na oko na pięciolitrowy bukłaczek ;)

Potrzeba po garstce:
  • płatków róży francuskiej (Można zastąpić każdym innym gatunkiem róży, byle nie z kwiaciarni, ale francuska, zwana też kosmatą daje najintensywniejszy aromat. Wszystkie gatunki mają właściwości podobne jak dzika róża.)
  • kwiatów ogórecznika (może być biały i fioletowy)
  • kwiatów głogu (białe lub różowe) z kilkoma listkami
  • kwiatów stokrotki
oraz
  • małej gałązki mięty
  • pół garści młodych liści brzozy
  • 3-5 liści poziomki (od biedy może być truskawka, nie bądźmy drobiazgowi ;) )
  • miodu o delikatnym aromacie do smaku
Kwiaty, płatki i liście zalewamy wrzątkiem, szczelnie przykrywamy, odstawiamy na kilka godzin. Następnie dopełniamy wodą (do 5 litrów ok.) i słodzimy wg. uznania miodem.

Uwaga:
Kwiaty (i liście) zbieramy z roślin możliwie oddalonych od dróg, czy nawożonych chemicznie pól. W takiej sytuacji nie ma konieczności ich płukania (wypłukuje pyłek i zubaża aromat). Należy naturalnie dokładnie je obejrzeć i pozbyć się ewentualnych wkładek proteinowych (robaczków ;) ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz