Możemy to robić na sto sposobów, każdy niezapomniany i wart powtórzenia. Na początek dwa i wariacje.
Do śledzonego jogurtowania przydadzą nam się:
- kubek gęstego jogurtu (najlepszy typu greckiego)
- matjasy
- cebula
- jabłko
- kiszony ogórek
- suszony czosnek (może być świeży, ale daje inny smak)
- łyżka miodu (bardzo przyjemnie komponuje się lipowy)
- ciut (dosłownie) gałki muszkatołowej
Wariacyjnie włączamy do akcji słodkie (nie cukrowe!) buraczki lub pyrki. Nie dodajemy wtedy muszkatu, bo popsuje efekt. Buraczki najlepsze rosną na mojej grządce, ale nie każdy ma szczęście być mną.
Niezwykle miło śledzi się w rodzynkach. Niezbędnik:
- matjasy
- rodzynki
- cebule
- przecier pomidorowy (może być koncentrat) do smaku
- miód (jak wyżej)
- nieco oleju
Cebule podsmażamy, wrzucamy rodzynki i dusimy pod przykryciem, aż będą takie, jak chcemy. Do ciepłych (nie gorących) dodajemy przecier i miód, studzimy i mieszamy z pokrojonymi filetami. Na dobę do lodówki i można pochłaniać.
Z drogi, śledzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz