Treściwy i konkretny. Ma tyle wersji, że szybko się nie znudzi. Jak każde dobre jedzenie wykazuje działanie afrodyzjakalne (na mojego lubego działa tak sam fakt, że go piekę). Trudno zepsuć.
Potrzebne będzie:
- ok 7 g drożdży
- 0,5 kg mąki (żytniej, mieszanej lub pszennej - byle grubej)
- ok. 1 l maślanki (jogurtu, mleka etc.; maślanka jednak daje najlepszy efekt)
- 2-3 łyżki miodu, najlepiej gryczanego (chyba, że ktoś nie lubi)
- duży ziemniak
- łyżeczka soli
- mniej więcej dwie garście płatków owsianych/kukurydzianych/musli lub innych trocin
- łyżka kawy zbożowej
opcjonalnie:
- czosnek (najlepiej granulowany), kminek, tymianek lub co komu pasuje
- suszone owoce (jakiebądź, byle nie za dużo i drobno krojone)
Gotujemy pyrkę i tłuczemy ją solidnie z częścią maślanki i miodem tak, żeby całość była ciepła, ale nie gorąca. Wkładamy w to drożdże i mieszamy (drewnem), aż się rozpuszczą. Mąkę z solą, kawą, płatkami i przyprawami (owoce też) sypiemy do dużej miski, wlewamy drożdże z towarzystwem i mieszamy dolewając maślanki w miarę potrzeby. Warto mieszać tak, żeby nie nabić do środka powietrza - drożdże będą lepiej rosły. Jeśli chcemy formować bochenek, konsystencja powinna być odpowiednia, jednak mi najładniej rośnie rzadsze ciasto (gęstsze niż naleśnikowe). Gotowe przykrywamy, odstawiamy w ciepłe miejsce i mamy pół godziny dla siebie. Przelewamy do formy (napełniamy do połowy), przykrywamy, zostawiamy w cieple i wykorzystujemy kreatywnie 45 minut wolnego. Wstawiamy do nagrzanego (180 st) piekarnika na ok 45 minut, po czym wyłączamy grzanie, ale nie otwieramy drzwiczek. Po takich przejściach chleb musi dojść do siebie (przynajmniej do ostygnięcia piecyka). Wyjmujemy gotowy i pachnący pamiętając, że jeśli dobierzemy się do niego zanim nieco przestygnie najprawdopodobniej się rozpadnie. Dobrze zrobiony wypada z formy po jej odwróceniu.
Można zrobić więcej bochenków, po tygodniu jest równie pyszny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz