Niedawno Agnieszka podzieliła się ze mną sekretem miejsca, gdzie jakoby miały rosnąć zarooooośla czosnku niedźwiedziego.
W związku z czym w zeszłą sobotę, uzbrojone w słuszne koszysko, dwie niewinne dzieciny oraz jednego, nieletniego psa rozmiarów dużego gryzonia, wraz z Gudi zagłębiłyśmy się w ostępy Puszczy Wkrzańskiej.
Cóż rzec mogę. Znalazłyśmy, i owszem, zarośla. Jeno że mniemany czosnek okazał się dzikim szczypiorem :D
Niezrażone jednakowoż uzbierałyśmy onego potężny zapas.
Wygląda toto jak zwykła trawa, jeno ciemniejszą ma zieleń i źdźbła okrągło-szczypiorkowe, a nie płaskie, choć węższe od szczypioru ogrodowego. Rośnie kępami, na dużych przestrzeniach. Pachnie czosnkowo-cebulowo i takoż smakuje.
Duża część rzeczonego zapasu śpi snem sprawiedliwym w zamrażalniku.
Tu ważna uwaga techniczna! Nie siekajcie tego zielska, jeśli nie macie możliwości, w trakcie oraz zaraz po, gruntownie przewietrzyć całego mieszkania. A zwłaszcza nie czyńcie tego spodziewając się (ub nie - jak ja) odwiedzin zełwiny (siostra męża - przypis dokonany w poczuciu rażących braków w naszym systemie oświaty ;) ). Doznania olfaktoryczne są... Niezapomniane. Nieporównywalne. Nieopisywalne. Po prostu Nie...
Nie... mniej jednak ono zielsko wkomponowane w potrawy smakuje całkiem zacnie.
Po próbnym dodawaniu do kanapek, jajecznicy, pasty i sałatki (skutek jak najbardziej pozytywny) postanowiłam zaszaleć i zrobiłam zieloną zupę.
Smak i zapach (mimo, że szczypior dodałam na koniec i w stanie surowym) nie był tak wściekle intensywny, jak w innych potrawach. Zupka wyszła raczej łagodna i delikatna. Nie mniej mi smakowała przewybornie.
Składniki:
- spory pęk dzikiego szczypioru
- garść liści szpinaku
- kilka młodych pokrzyw (lub 2 łyżki suszu)
- włoszczyzna bez kapusty
- kawałek imbiru (jakieś 2x2cm)
- kawałek indyczego udźca z kością
- nieco oliwy
- sól i/lub sos sojowy
- pieprz
- sok i skórka z 1/2 cytryny
- kilka kulek ziela angielskiego
- kilka liści laurowych
- 3 łyżki mąki gryczanej
- jajko
- gałązka lub dwie lubczyku (ew. suszony)
Jajko mieszamy z mąką, szczyptą soli i ew. dodając nieco wody. Lejemy ciasto widelcem na wrzącą wodę, w celu uzyskania lanych kluseczek. Dodajemy do zupy.
Jak ktoś chce i lubi - można podać z jajem na twardo alibo podsmażonym ziemniakiem.
Smacznego zielonego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz