A przepis będzie na ocet jabłkowy. Oszczędnościowy, eko, i pro.
Niedawno jedna znajoma bardzo mnie nań namawiała, bo to pono ma dużą zawartość potasu, fosforu, chloru, sodu, magnezu, wapnia, siarki, żelaza, fluoru, krzemu i innych śladowych pierwiastków, i dobre na odporność, i na urodę, i dla dzieci się nadaje, i dla karmiących/ciężarnych, i na dolegliwości wszelakie, nieomal na raka i skrofuły ;) Tutaj możecie poczytać i tu.
Ja zrobiłam w celach głównie kulinarnych, ale szklankę octowej "lemoniadki" prozdrowotnościowej (łyżka octu, łyżeczka miodu, szklanka wody) wypiłam i nie jest zła.
Ocet zrobiłam z najpyszniejszych jabłek z ogrodu Babci M.
No dobra, jabła pożarłam wespół z Familią, a ocet zrobiłam z obierek i ogryzków :D Co się będą marnować!
Ocet robi się tak:
bierzemy
- obierki i ogryzki z jabłek
- wodę przegotowaną
- miód lub cukier - łyżeczka na szklankę wody
Następnie zlewamy we flaszki, cedząc wcześniej i używamy wedle woli.
Zero chemii, samo zdrowie, cudowny aromat prawdziwych jabłek i smak :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz